02/11/2023

Newsy

TATTOO DŻEM III – relacja


Za oknem szarówka, krótkie gacie lądują na dnie szafy, a my nieubłaganie zbliżamy się do końcówki ciepłych dni. Jeśli chcecie jeszcze poczuć wakacyjny klimat sprawdźcie relację z trzeciej edycji Tattoo Dżemu, w mojej opinii najlepszej, jaką zorganizowaliśmy. 

Tattoo Dżem to wydarzenie, jakie organizujemy wspólnie z naszym ziomalem Tomaszem Pniakiem z Local Tattoo Shop. Ideą imprezy było spotkanie zaprzyjaźnionych tatuatorów, których prace obracają się w stylistyce tatuażu tradycyjnego. Bez konkursów, bez nagród, bez całej konwentowej otoczki — czysta zajawa odbywająca się w ścianach naszej Pracowni. Jako Gniazdo działamy kolektywnie i w otwarciu na inne inicjatywy dlatego z roku na rok do naszego małego eventu dołączają kolejni tatuatorzy i pomocni przyjaciele. Ale po kolei! 

W tym roku pogoda nas nie zawiodła i dzięki temu mogliśmy część imprezy przenieść przed kamienicę, gdzie wystawiliśmy kramik. Można tam było dostać naprawdę sporą ilość printów, oryginałów i merch przywieziony przez naszych kolegów. Podczas gdy impreza na dole się rozkręcała, a na stół wlatywały kolejne gadżety, z góry zaczynały dochodzić pierwsze dźwięki odpalanych maszyn. Tattoo Dżem nie ma sztywnych zasad. Niektórzy mieli umówionych klientów, dla części była to doskonała okazja do dokonania tzw. „wymianki”, ale głównie wszystko odbywało się na zasadach „walk in’a”. Na stole czekały flashbooki pełne wzorów, po które od rana zaczęła ustawiać się coraz większa kolejka. Dla czekających i całej reszty nasz dobry ziomal Fifi (zawodowy piwowar i sędzia piwny), który działa z nami od pierwszej edycji, przygotował przepyszne piwko rzemieślnicze. Trzeba przyznać, że jak zwykle nas nie zawiódł, co potwierdzały kubeczki towarzyszące uczestnikom przez cały dzień. W tym roku nie zabrakło również naprawdę smacznego jedzenia, a dokładniej pizzy autorstwa Kuby z Szamowola. Kuba wjechał ze swoim piecem na naszą recepcję, a placki schodziły jeden za drugim. 

Dzień płynął nam w luźnej, przyjacielskiej atmosferze, a przy stanowiskach wymieniali się klienci i tatuatorzy. Zdjęcia wykonanych prac możecie zobaczyć w galerii, ale trzeba oddać, że udało wykonać się ich naprawdę sporo. Radrat bazgrał coś z freehanda, Boczny i Mozda zabierali się za dwie nogi jednego klienta, a gdzieś obok dziewczyny z gangu muszelek dogadywały wzór z wybranym przez siebie tatuatorem. Myślę, że każdy z chłopaków wrócił do siebie z poczuciem dobrze wykonanej roboty. 

W tym miejscu należą się podziękowania dla wszystkich Was, obecnych i wspierających, dla każdego tatuatora, wszystkich przyjaciół i dobrym mordeczkom, które budują z nami TATTOO DŻEM. Big Up!

Kiedy zbliżał się wieczór, ludzie powoli kierowali się na leśny after przygotowywany w tym czasie przez część naszej ekipy znanej jako Gniazdo Sounds. O przygotowaniach i samym rejsie dowiecie się w następnej części naszej relacji. A jest co wspominać. Do usłyszenia! 

Szotek

Galeria

postImage postImage postImage postImage postImage postImage postImage postImage postImage postImage postImage postImage postImage postImage
Załaduj więcej zdjęć
postImage postImage postImage postImage postImage postImage postImage postImage postImage postImage postImage postImage postImage postImage